Dlaczego nie mamy takich wysokościowców jak choćby nieodległy Wrocław?
Najprostsza odpowiedź brzmi tak: z jednej strony o pięć kilometrów na zachód od centrum miasta mamy port lotniczy Ławica, a dziesięć kilometrów na wschód od centrum mamy lotnisko wojskowe w Krzesinach. Strefy nalotu tych lotnisk wyznaczają obszary w których mogą znajdywać się wysokie budynki, a dodatkowo określają ich wysokość. W związku z tym niewiele pozostaje miejsca na politykę miasta kształtującą lokalizację wysokich budynków. Mówiąc w skrócie - wszędzie tam gdzie mogłyby naszym zdaniem stać w śródmieściu – nie mogą stać.
To gdzie mogą?
Najwyższe budynki, właściwie bez ograniczeń wysokości, mogą powstać przy tak zwanych bramach miasta – trasach wylotowych z Poznania i przy autostradzie. I takie plany, także w formie projektu hiszpańskiego architekta już były - 240 metrowy biurowiec miał stanąć w okolicach ronda Śródka. Kolejny miał stać przy Głogowskiej i mieć ponad 100 metrów.
Drugim miejscem lokalizacji budynków, których wysokość może dochodzić do 120 m są Wolne Tory. Niemal 100 ha położonych w środku miasta może stać się poznańskim City, czy raczej – z zachowaniem proporcji – paryską La Defense. Na zwolnionych przez PKP terenach zmieści się wiele biurowców, które mogą być w przyszłości połączone bezpośrednio z obwodnicą miasta i autostradą.
Trzeci obszar - Ring Stubbena - jest sporny. To pierścień dawnych fortyfikacji, które na przełomie XIX i XX wieku zostały wyburzone a na ich miejscu powstała Dzielnica Cesarska, pośrodku której stoi Zamek cesarza Wilhelma. Wielu specjalistów uważa, że nie powinno być tu budynków wyższych niż 30-metrowe. A przecież zamkowa wieża miała już 100 lat temu 75 metrów wysokości. Na obrzeżach dzielnicy, właśnie w Ringu Stubbena, wyrosły wysokie budynki, które przekraczają 55 metrów, - jak choćby wieżowiec Uniwersytetu Ekonomicznego który ma 85 m. Obszar w okolicach placu Andersa zabudowany wysokimi budynkami, to też część pierścienia. Tworzą one teraz rodzaj korony wokół Dzielnicy Cesarskiej i taki charakter zabudowy miasto chciałoby utrzymać; budynki wysokie, ale nie drapacze chmur.
Co jeszcze mogłoby być, a nie jest?
Od lat 70 panowała w Polsce moda na wysokościowce, których wysokość ograniczała z jednej strony wytrzymałość wielkiej płyty , a z drugiej – tak – zasięg ówczesnych wind. Do 5 pięter nie były one potrzebne, do 11 pięter wystarczały windy poruszające się z prędkością 1 m na sekundę. Dlatego na przykład wieżowce Alfa w samym centrum miasta mają po 11 pięter. Dopiero później powstała możliwość tworzenia 16-piętrowcyh budynków z odpowiednimi windami. W latach 70 projektowano dom meblowy na ponad 100 m przy Grunwaldzkiej, nie udało się. Mieliśmy też wyłoniony w konkursie architektonicznym projekt Domu Technika w rejonie starego ZOO, o wysokości 102 m, podczas gdy sąsiednie budynki miało po 35 m. Nie powstał. Nawet ikona miasta - Okrąglak - miał mieć 10 pięter, a ma ich 9.
Dziś Poznań nie chce mieć w śródmieściu nowoczesnych, wysokich biurowców będących charakterystycznymi znakami architektonicznymi?
Ależ chce! Mamy dwa znaczące, powiedziałbym - znakomite projekty przygotowane przez architektów światowej klasy. Pierwszy z nich to biurowiec Dariusza Wechty, który może stanąć w pobliżu budynku Uniwersytetu Ekonomicznego. Ten zaprojektowany przez samego Liebeskinda budynek świadczy o ambicjach i pasji inwestora i mógłby stać się jedną z ikon miasta. Wszystko jest gotowe; mimo zastrzeżeń wydane zostały warunki zabudowy, jest wykonany i zatwierdzony projekt konstrukcyjny, gotowe są wszystkie uzgodnienia. Mimo to inwestor do dziś nie wystąpił o pozwolenie na budowę. Domyślam się, że o projekcie decyduje ekonomia, bo nie sztuką jest dziś budynek wybudować, lecz także zapełnić go najemcami. Lub sprzedać.
Drugi sztandarowy projekt to biurowiec przy Kaponierze, przygotowywany przez kolejnego ambitnego inwestora , Piotra Voelkela. Jego projekt opracowała renomowana holenderska pracownia architektoniczna MVRDV, a wersji zabudowy było kilkanaście. Budynek będzie bardzo ciekawy, a jego wysokość - około 75 metrów - i rozmiar z pewnością będą wzbudzać kontrowersje. I dobrze, bo o to chodzi w dobrej architekturze - by nie była letnia, lecz by uderzała. A my w Poznaniu – choć nie wszyscy podzielają ten pogląd -czekamy na „uderzenie”.
- 1
- 2