Pamiętajmy, że w Polsce cały czas mamy do czynienia z dwucyfrowym bezrobociem. Stąd zmiany na poziomie błędu statystycznego są pocieszeniem tylko dla polityków, a nie realnym wskaźnikiem pozytywnych zmian w naszym kraju – komentuje Andrzej Sadowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha.
Najwyższą stopę bezrobocia odnotowano wśród osób młodych - pomiędzy 15. a 24. rokiem życia (27,2 proc.) i z przedziału 25–34 lata (ok. 11 proc.). Informacja ta jest o tyle niepokojąca, że utrzymujący się w tych grupach brak zatrudnienia może w najbliszym czasie spowodować kolejną falę emigracji, a warto dodać, że w tym momencie za granicami Polski pracuje prawie 2 mln rodaków, z czego ponad 35 000 wyemigrowało w roku 2013.
Eksperci wskazują, że w okresie wakacyjnym na spadek bezrobocia wpływają prace sezonowe, natomiast w dłuższej perspektywie, do zwiększenia zatrudnienia mogłoby przyczynić się obniżenie kosztów pracy, czyli podatku dochodowego i składek ZUS, które łącznie stanowią prawie 70 proc. pensji netto. Zmiana mogłaby zwiększyć zatrudnienie w małych i średnich przedsiębiorstwach, zmniejszyć szarą strefę i powstrzymać falę emigracji. Mała firma rozwija się głównie poprzez zatrudnianie kolejnych pracowników, a często nie może zatrudniać oficjalnie, bo musi płacić wysoki ZUS oraz wysokie składki i podatki. To sprawia, że w Polsce albo praca przechodzi do szarej strefy, albo znika za granicą, gdzie przenoszą się nasi obywatele – twierdzi Andrzej Sadowski.