„Nowa stajnia” to biurowiec, który powstanie z przekształcenia istniejącego budynku gospodarczego w nowoczesne miejsce pracy. Skąd wziął się pomysł na taką inwestycję?
Z czegoś trzeba żyć. Dawniej, jeszcze przed wojną, było tutaj duże gospodarstwo rolne. Po wojnie nasz majątek został bardzo okrojony i pozwolił moim rodzicom tylko na prowadzenie niewielkiego gospodarstwa ogrodniczego, które również pomagało im żyć i zarabiać. Ja przejąłem to miejsce pod koniec lat 70. i po upadku komunizmu zdecydowałem się na zakończenie działalności ogrodniczej, ponieważ na tak małym areale to jest nieopłacalne. Moją ambicją jest utrzymanie dworu, zwłaszcza, że moim rodzicom i dziadkom udało się ocalić go w trudniejszych okresach, takich jak wojny, komunizm itd. Niestety, utrzymanie budynku wiąże się z dużymi nakładami finansowymi.
Jesteśmy jednak mocno związani z tym domem, ponieważ moja rodzina tu mieszka już od ponad 100 lat, a moje dzieci są jej piątą generacją. Niewyobrażalne byłoby dla mnie podzielenie tego obiektu na mniejsze mieszkania i np. wynajmowanie ich czy sprzedaż, dlatego trzeba znaleźć inne źródło dochodów. Wynajem na lokale użytkowe, a szczególnie biura wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Dawne budynki gospodarcze znajdują się blisko domu i dlatego nie chciałbym przeznaczyć ich na taką działalność, która generuje bardzo duży ruch, jak np. restauracja, hotel czy mieszkania. Biura natomiast funkcjonują od rana do późnych godzin popołudniowych lub wieczornych i praca w nich nie wiąże się z dużym hałasem. W związku z tym doszedłem do wniosku, że biurowiec byłby najlepszym rozwiązaniem. Dodatkowo, w wynajmie mam doświadczenie od końca lat 80. Zacząłem wtedy wynajmować pierwsze lokale i widzę, że dobrze to funkcjonuje. Trzeba oczywiście na początku zainwestować, cały czas utrzymywać obiekt, ale dochody są satysfakcjonujące.
Wspomniał Pan, że nie chciałby przeznaczyć budynku na hotel czy restaurację, ponieważ obiekt znajduje się blisko domu. Ogród będzie jednak współdzielony z najemcami tego biurowca. Czy nie obawia się Pan, że to jakoś zagrozi Państwa prywatności i kameralności domowego zacisza?
Nie. Myślę, że wprost przeciwnie. Bardzo chętnie udostępniamy, oczywiście po uzgodnieniu, nasz ogród. Jest w nim tak dużo miejsca, że wystarczy dla wielu osób. Oczywiście nie sądzę, żeby przyszli najemcy chcieli koniecznie korzystać z części ogrodu znajdującej się najbliżej domu, z której my najchętniej korzystamy. Chętnie udostępnimy im dalszą część. Mamy rozległy trawnik, który służy jako miejsce uprawiania różnych sportów. Moje dzieci zrobiły małe boisko do siatkówki plażowej, które również może być do dyspozycji potencjalnych najemców. Pamiętam, że kiedyś w jakiejś firmie pracowali zapaleni golfiści i trenowali uderzenia na tym trawniku, niektórzy także tu biegają czy spacerują. Pod jednym z budynków, gdzie jest akurat najwięcej zieleni, ustawiłem krzesła, ławki i stoły, tak żeby w trakcie przerwy ludzie mogli wyjść i odetchnąć świeżym powietrzem.
Co było inspiracją dla takiego projektu, który zakłada wykorzystanie starej zabudowy gospodarczej i przerobienie jej na biurowiec?
Od dawna wiedziałem, że ta substancja jest na tyle dobra, by umożliwić przebudowę na biura. Natomiast bezpośrednią inspiracją były podobne ośrodki biurowe w Anglii, znane jako office courtyard. Mój przyjaciel, architekt Piotr Chłapowski, który od lat prowadzi w Anglii biuro architektoniczne, stworzył mi taką koncepcję. Zasugerował nawiązanie do rozwijającego się w Anglii stylu oraz utrzymanie charakteru i układu istniejących budynków, zachowanie ich kubatury. Zaproponował także uzupełnienie zabudowy o jakąś drobną architekturę tak, żeby przed biurowcem nie znajdował się tylko i wyłącznie parking. Zależało nam na stworzeniu miejsca, gdzie przy ładnej pogodzie można wyjść i np. kontynuować pracę biznesowe na zewnątrz czy odetchnąć świeżym powietrzem.
W Polsce są już inwestycje typu office courtyard, czy Nowa Stajnia będzie pierwszą?
Nie znam oczywiście wszystkich inwestycji, ale prawdę mówiąc, z takimi się nie spotkałem. Różne budynki mieszkalne czy fabryki bywają adaptowane na biura. Myślę jednak, że niewiele jest budynków przebudowanych na biurowce, które położone są w mieście i jednocześnie posiadają rozległy park. W podobnych warunkach, ale na dużo mniejszą skalę i nie jako biuro, powstało muzeum Józefa Czapskiego w Krakowie, przy ulicy Piłsudskiego. Zupełnie na nowo stworzony pawilon znajduje się właśnie w enklawie zieleni, co jest bardzo przyjemne dla zwiedzających.
Do kogo adresowane są biura w Nowej Stajni?
Na pewno są one adresowane do specjalnego klienta, a nie wielkiej korporacji czy dużych call centers. Myślę, że mogłyby być przeznaczone np. dla headquarters jakiejś dużej firmy lub na kancelarie prawne, biura architektoniczne itd. Miejsce to bowiem nie nadaje się dla masowego klienta czy na działalność generującą bardzo duży ruch.
Jak będzie wyglądać wnętrze Nowej Stajni? Przewiduje Pan raczej podział na gabinety, przestrzeń do dowolnej aranżacji czy open space?
Wnętrze Nowej Stajni chcę zrobić pod konkretnego klienta. Nie wiem jeszcze, kto nim będzie, natomiast wiem na podstawie wieloletnich doświadczeń, że w zasadzie każdy ma inne wymagania. W związku z tym nie mogę sprecyzować aranżacji wnętrza, dopóki nie pojawi się najemca, który przedstawi swoje oczekiwania. Przewiduję, że osoby zainteresowane moją ofertą, będą miały jakąś koncepcję aranżacji biura. Po konsultacji z klientem, przygotuję projekt, zgodny z obecnym trendem, według którego biuro ma służyć ludziom i stwarzać jak najlepsze warunki do pracy.