Finansowanie społecznościowe to coraz popularniejsza forma inwestowania. Dzięki takiej działalności każdy z nas może stać się inwestorem. Otrzymujemy przez to możliwość realnego wpływu na swoje otoczenie. Crowdfunding może zostać wykorzystany do finansowania wszelkiego rodzaju przedsięwzięć - nawet inwestycji w powierzchnie biurowe.
Zyski z crowdfundingu?
Crowdfunding jest nowoczesnym sposobem finansowania inwestycji. Drogą internetową następuje zgromadzenie bardzo dużej ilości zainteresowanych, którzy poprzez zaoferowanie niewielkich sum mogą wspólnie pozwolić sobie na sfinansowanie danego przedsięwzięcia. Cechą charakterystyczną takich akcji jest to, że każdy, przeznaczając nawet niewielką kwotę, może stać się współinwestorem i czerpać z tego, prócz prestiżu i wzrostu samooceny, określone zyski. Mogą to być rabaty, bonusy lub inne dochody z inwestycji.
Crowdfunding a zakupy grupowe
Crowdfunding ma pewien problem - często jest utożsamiany z zakupami grupowymi czy zbiórkami publicznymi. Jednak zdecydowanie nie można wrzucić tych trzech form działań do jednego worka. W branży nieruchomości znacząca różnica istnieje przede wszystkim między zakupami grupowymi a finansowaniem społecznościowym. W przypadku zakupów grupowych nieruchomości inwestor staje się właścicielem danego lokalu (czy to mieszkalnego, czy biurowego) na wyłączność - dzięki hurtowemu zakupowi takich powierzchni możemy uzyskać lepsze warunki transakcji. Deweloper pozbywa się nie jednego, a kilku lokali naraz, dzięki temu zadowolone są obie strony: zarówno sprzedająca jak i kupująca.
W przypadku społecznościowego finansowania inwestycji, inwestor może przeznaczyć o wiele mniejszą sumę na dany projekt. Poprzez zorganizowaną komunikację (wykorzystującą głównie kanały internetowe) możliwe jest zebranie bardzo dużej ilości zainteresowanych, dzięki czemu, inwestując nawet niewiele, można w pewnym stopniu uczestniczyć w większej inwestycji. Społeczne finansowanie biurowca wydaje się być ciekawym pomysłem. Taki inwestor mógłby czerpać, proporcjonalne do swojego wkładu, zyski z wynajmu lokali biurowych. Nietrudno wyobrazić sobie też inne profity, jakie mógłby czerpać fundator. Możliwość korzystania z sal konferencyjnych, pomieszczeń roboczych czy nawet kserokopiarki, mogłyby być ciekawą opcją w tego typu przedsięwzięciach.
Kolumbijski przykład
Sztandarowym przykładem zastosowania finansowania społecznościowego jest inwestycja BD Bacata, hotel wybudowany w Bogocie. Ten najwyższy budynek w Kolumbii został sfinansowany przez ponad 3000 zainteresowanych, którzy zainwestowali ok. 145 mln USD w projekt wartości ok. 240 mln USD. Cieszą się oni teraz statusem właściciela poszczególnych części składowych budynku. Środki na inwestycję zebrane zostały przez internet. Sama akcja wspierana była przez szeroką kampanię reklamową w mediach, szczególnie elektronicznych, w której przedstawiano postać współfundatora inwestycji oraz zainteresowanie i szacunek jakie wzbudza pojawiając się w miejscach publicznych.
Polska inicjatywa
O ile kolumbijska inwestycja to hotel, okazuje się, że przy pomocy crowdfundingu można finansować również powierzchnie biurowe. Na taki pomysł wpadła grupa ludzi zakładających portal crowdfunders.pl. Serwis ma na celu inicjowanie pomysłów oraz zebrania zainteresowanych finansowaniem takiego projektu. W dalszej części transakcji nad wszystkim czuwać by miała odpowiednia instytucja finansowa. Choć serwis dopiero startuje, znany jest już pierwszy pomysł na wykorzystanie finansowania społecznościowego. Obecnie analizowany jest projekt zakupu biurowca (albo piętra w biurowcu) Hamilton May, mieszczącego się przy ulicy Bratysławskiej w Krakowie. W tym wypadku fundatorzy czerpaliby zyski z wynajmu powierzchni. By wziąć udział w takiej transakcji wystarczy 100 PLN, jednak jak mówi Łukasz Luzar, pomysłodawca polskiego portalu: Zakup metra biurowca, to ciekawa alternatywa dla lokaty bankowej, obligacji i jednostek funduszy inwestycyjnych. Co prawda nie mamy zagwarantowanej stopy zwrotu, gdyż jest ona uzależniona od wynajmowanej w danym momencie powierzchni i kosztów eksploatacji, ale z drugiej strony wartość rynkowa naszego udziału może cały czas rosnąć w zależności od lokalizacji nieruchomości i zainteresowania lokalem przez najemców. W dobie dodruku pieniędzy przez banki centralne, jest to z pewnością sposób ochrony przed inflacją, której zasadniczo nie dają nam ani lokaty bankowe ani obligacje. Użytkownicy serwisu crowdfunders.pl zapisując się do newslettera deklarują kwoty w zakresie od kilkuset aż do 50 tyś PLN. W przypadku projektu zakupu biurowca rozważyłbym kwoty w zakresie od 5 do 15 tys. PLN, tyle mniej więcej sam zamierzam zainwestować w ten konkretny projekt inwestycyjny.
Bariery prawne
Crowdfunding cieszy się coraz większą popularnością, jednak organizacje jak Polskie Towarzystwo Crowdfundingu czy Fundacja Republikańska biją na alarm. Według członków tych stowarzyszeń projekt nowelizacji ustawy o zbiórkach publicznych może być przeszkodą dla rozwoju inicjatyw stowarzyszeniowych. Otóż w myśl postanowień nowelizacji każda zbiórka publiczna, w trakcie której zbierane będą środki pieniężne (a nie jak dotychczas gotówka), musi uzyskać pozwolenie władzy. Taki zapis mógłby skutkować tym, że do przeprowadzenia każdej akcji crowdfundingowej potrzebne byłoby zezwolenie odpowiedniego ministra.
Jak twierdzi Beata Kuczek-Maruta z Kancelarii Radców Prawnych Kuczek-Maruta: Dużo mówi się, że główną barierą w rozwoju crowdfundingu w Polsce są restrykcyjne przepisy o zbiórkach publicznych oraz o publicznej ofercie nabycia instrumentów finansowych, ograniczające swobodę gromadzenia kapitału od drobnych inwestorów. Jest to prawda, ja jednak chciałabym pochylić się nad inną kwestią – a mianowicie nad pytaniem, kto powinien być właścicielem biurowca finansowanego w drodze crowdfundingu? Możliwości jest kilka, wyobraźmy sobie dwie najprostsze. Wariant pierwszy - każdy inwestor staje się współwłaścicielem. Wariant drugi – inwestorzy stają się uczestnikami osoby prawnej, która będzie właścicielem biurowca (pełna treść wypowiedzi dostępna po kliknięciu tutaj)
Perspektywy crowdfundingu
Crowdfunding nie jest jeszcze w Polsce dobrze znany. Trudno powiedzieć w jaki sposób mógłby się u nas zaadaptować. Prawda jest taka, że przy medialnych dysputach nt. społeczeństwa obywatelskiego, bardzo często zapomina się o takiej formie aktywności. Łukasz Luzar mówi: Spodziewam się, że do końca roku usłyszymy o pierwszym dużym projekcie komercyjnym, który zostanie pomyślnie sfinalizowany z wykorzystaniem tej idei. Czy faktycznie? Pozostaje nam czekać i obserwować zainteresowanie społeczeństwa.