Ministerstwo gospodarki prowadzi prace nad nową koncepcją specjalnych stref ekonomicznych (SSE) w Polsce. Pracujemy nad zmianą ukierunkowania stref ekonomicznych. Mają być generatorem technologii, mają być rozsadnikiem bardzo dobrej jakości miejsc pracy. Nie mogą już kojarzyć się ze słabymi miejscami pracy, tanią siłą roboczą i tylko z prostym składaniem. Strefy ekonomiczne mają obowiązek uszlachetniać swoją działalność, na przykład poprzez centra badawczo-rozwojowe i dofinansowanie z poziomu centralnego do tych centrów, a to będzie mocniej wiązało je z Polską – potwierdza Ilona Antoniszyn-Klik, wiceminister gospodarki.
Celem zmian opracowywanych przez Ministerstwo Gospodarki jest poprawa efektywności publicznego wsparcia i zmniejszenie skutków ubocznych, czyli ingerencji w konkurencję rynkową. Na niedoskonałości stref w 2013 r. zwróciło uwagę Ministerstwo Finansów pod kierownictwem Jacka Rostowskiego, które było przeciwne przedłużeniu ich funkcjonowania. Jak obliczył resort finansów, utworzenie jednego stanowiska pracy w strefie kosztuje podatników średnio 185 000 zł. Ministerstwo zwróciło również uwagę, że środki pomocowe nie są efektywnie lokowane – wsparcie udzielano bardziej rozwiniętym regionom.
Mamy dwa zadania równoległe. Z jednej strony przyciąganie inwestorów do regionów, gdzie jeszcze takich miejsc pracy nie ma. Z drugiej strony wiemy doskonale, że inwestorzy lokują się tam, gdzie bilans finansowo-rozwojowy jest dla nich najbardziej korzystny. Duże miasta nie potrzebują już takiego wsparcia, potrzebują go przede wszystkim tereny, na których jest największe bezrobocie –mówi Ilona Antoniszyn-Klik.
Zgodnie z planem resortu gospodarki, w przyszłości pomoc skierowana będzie w stronę inwestycji, które podnoszą innowacyjność firmy. Wraz ze wzrostem zaawansowania technologicznego powinna zwiększyć się wydajność pracy firm w SSE, a w związku z tym – wynagrodzenia.
Istotnym aspektem według ministerstwa gospodarki jest również odtworzenie szkolnictwa zawodowego. Chcemy pomóc w dopasowywaniu kompetencji młodych ludzi, ich ścieżek kariery, do potrzeb rozwijających się przedsiębiorstw. Mając 1500 przedsiębiorstw i 200 000 miejsc pracy w ramach stref ekonomicznych, jesteśmy jedyną instytucją, która jest w stanie pomóc systemowo w odrodzeniu się szkolnictwa zawodowego na poziomie światowym w całej Polsce – podkreśla wiceminister gospodarki.
Podnoszenie jakości kapitału ludzkiego i instytucji powinno iść w parze z rozwojem branż wykorzystujących lokalne przewagi konkurencyjne. Przykładowo, w Kamiennogórskiej i Wałbrzyskiej SSE sąsiedztwo rynku niemieckiego i dobrze rozwinięta infrastruktura transportowa sprawiają, że jest to atrakcyjna lokalizacja dla inwestorów działających w branży motoryzacyjnej. Na Podkarpaciu natomiast, bazując na miejscowych tradycjach i wykształconej kadrze, rozwija się sektor lotniczy. Jak mówi wiceminister gospodarki, właśnie w tej branży warto lokować pomoc publiczną. Chcielibyśmy, żeby Polska w najbliższych latach stała się bardzo mocna w lotnictwie i podzespołach lotniczych, tak jak jest teraz mocna w automotive. Dużo pracujemy także nad biotechnologią i technologiami w zakresie żywności, bo z tej branży nie mamy jeszcze wielu zakładów. Chcemy też wspierać współpracę stref z parkami technologicznymi, żeby wsparcie mogło trafić do firm IT – podsumowuje Ilona Antoniszyn-Klik.