Mając konto na portalach społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter, należy uważnie selekcjonować zamieszczane informacje. Jak wynika z badań jednego z amerykańskich serwisów pracy, już ponad 50 proc. pracodawców sprawdza, czy mamy profil społecznościowy. Aż 40 proc. uznaje, iż mogłoby ponownie rozpatrzyć podanie o pracę osoby, do której przekonali się dzięki informacjom zebranym w internecie.
Sposób zbierania informacji poprzez portale społecznościowe spowodowany jest rosnącą świadomością pracodawców o tym, iż kandydaci nie zamieszczają w CV wszystkiego co istotne. CV i list motywacyjny najczęściej traktujemy jak swego rodzaju laurkę, którą wystawiamy sobie, by jak najlepiej sprzedać się pracodawcy. Natomiast pracodawca, mając tego świadomość, woli sięgnąć do internetu, do social media, gdzie znajdzie informacje, które są bardziej wiarygodne, a charakter treści, które są tam dostępne, na pewno jest zdecydowanie mniej formalny. W związku z czym to, co umieszczamy w sieci, jest tak istotne – mówi Marcin Kotus, współzałożyciel portalu dla poszukujących pracy, praktyk i staży Feender.com.
Pracodawcy, sprawdzając profil aplikującego w sieci, najczęściej zwracają uwagę na to, czy nie zamieszcza tam informacji związanych z uzależnieniami od używek czy też treści o charakterze seksualnym. Jednak to nie wszystko. Co ciekawe, znaczenie mają kwestie, związane z używaniem wulgaryzmów czy nawet błędy ortograficzne i gramatyczne, które również mogą wpłynąć na przyszłe zatrudnienie – wyjaśnia Marcin Kotus. Aż 2/3 pracodawców za istotne uważa również informacje o działalności charytatywnej kandydata.
Musimy pamiętać o jednej istotnej rzeczy - to my decydujemy o tym, które informacje o nas będą upubliczniane. I musimy pamiętać, żeby były to informacje, które w żaden sposób nie deprecjonują naszej osoby – zaleca Marcin Kotus.
Jak wynika z badań World Internet Project zrealizowanych przez Orange Polska i Gazeta.pl, już ¾ internautów ma profil w mediach społecznościowych.