Projekt rezolucji Parlamentu Europejskiego przewiduje wezwanie Komisji Europejskiej do oddzielenia wyszukiwarek od innych usług komercyjnych w celu przywrócenia konkurencyjności na rynku usług internetowych.
27 listopada Parlament Europejski poinformował, że za przyjęciem rezolucji głosowało 384 europosłów, 174 było przeciw, a 56 wstrzymało się od głosu. Tym samym rezolucja, podkreślająca, że zapewnienie warunków konkurencji na rynku wyszukiwarek online jest bardzo ważne dla jednolitego rynku cyfrowego, została przyjęta.
Parlament poparł także deklarację Komisji o śledztwie w sprawie działań wyszukiwarek internetowych i wezwał ją do zapobiegania wszelkim nadużyciom związanych ze sprzedażą usług wiązanych przez operatorów wyszukiwarek internetowych, zwracając tym samym uwagę na niedyskryminacyjne wyszukiwanie online. Rezolucja wzywa również do rozważenia propozycji legislacyjnych, które mają na celu rozdzielenie wyszukiwarek od innych usług komercyjnych.
Wątpliwości obserwatorów komentujących decyzję Parlamentu Europejskiego dotyczą przede wszystkim braku obiektywnych podstaw, karzących sądzić, że oddzielenie wyszukiwarki od innych usług rzeczywiście może zapobiec monopolowi na rynku.
Do chwili obecnej największe zaniepokojenie unijną rezolucją wyraziły Stany Zjednoczone. Zdaniem New York Times na decyzję polityków największy wpływ miał niemiecki europarlamentarzysta Andreas Schwab, prawnik kancelarii CMS Hasche Sigle, która w przeszłości reprezentowała niemieckich wydawców. Inny przedstawiciel tej spółki doradzał niemieckiemu ministrowi podczas wprowadzania zmian w prawie autorskim, które z założenia miało zmusić Google do płacenia za teksty. Andreas Schwab nie ukrywa swoich powiązań z firmą prawniczą, a jednocześnie podkreśla, że jego motywy działania przy tej rezolucji nie wynikały z działalności zawodowej.
W marcu zeszłego roku Niemcy wprowadzili wymóg odprowadzania opłat licencyjnych od wyszukiwarek za wykorzystanie fragmentów tekstów dłuższych niż pojedyncze słowa lub krótkie fragmenty. Google nie zaczęła płacić, a w wyniku pozwu ogłosiła, że zmniejszy widoczność treści od wydawców, mających wobec niej zarzuty. Po dwóch tygodniach wydawca Axel Springer uległ Google.