Obecnie na podstawie werdyktu luksemburskiego Trybunału Sprawiedliwości możliwym jest zgłaszanie wniosków do firmy Google o usunięcie linków z wyników wyszukiwania. Nowe regulacje unijne mają ułatwić egzekwowanie tego prawa.
Użytkownik internetu powinien mieć prawo do tego, żeby powiedzieć: „nie przetwarzajcie dalej moich danych” – uważa Marta Wysokińska radca prawny K&L Gates. – Natomiast cechą internetu jest to, że on nie zapomina. W związku z tym wielkim wyzwanie będzie kwestia próby regulacji ochrony danych osobowych w kontekście prawa do bycia zapomnianym, które z kolei jest jednym z podstawowych praw do prywatności.
Stworzenie prawa do bycia zapomnianym wymaga pogodzenia kilku kolidujących ze sobą wartości, takich jak prawo do prywatności i prawo do wolności słowa, a realizacja tego przepisu w praktyce wiąże się ze sporymi wyzwaniami, nie tylko technologicznymi. Dlatego właśnie internet nie zapomina, bo koszt próby wyeliminowania jakichś treści z sieci nie jest ekonomicznie uzasadniony – mówi Marta Wysokińska.
Wydany w maju przez luksemburski Trybunał Sprawiedliwości werdykt umożliwia zgłaszanie do Google wniosków o usunięcie z wyszukiwarki linków do tekstów naruszających prywatność zainteresowanych. Do tej pory do firmy wpłynęło już ponad 130 tysięcy wniosków. W wyniku unijnych regulacji, Google prowadzi debaty, które mają pomóc w wypracowaniu równowagi między prawem do bycia zapomnianym i prawem do informacji. Jedna z nich odbyła się 30 września w Warszawie.
Czasami trudno doprowadzić do tego, żeby wyegzekwować w praktyce prawo do prywatności – ocenia Marta Wysokińska. – Nowe normy unijne być może pozwolą na łatwiejsze egzekwowanie tego prawa. Z punktu widzenia przedsiębiorców może to się z kolei wiązać z bardzo wzmożonymi kosztami.
W polskiej rzeczywistości możliwość egzekwowania prawa do bycia zapomnianym może okazać się bardzo cennym narzędziem po wprowadzeniu proponowanego przez Ministerstwo Finansów rejestru dłużników Skarbu Państwa. Na kwestię tę zwrócił uwagę dr Wojciech Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych w wywiadzie udzielonym Dziennikowi Internautów. Jego zdaniem Ministerstwo Finansów nie wzięło pod uwagę faktu, iż zamieszczona w Internecie informacja dotycząca zaległości w regulowaniu np. podatków, może być nadal ogólnodostępna nawet po uiszczeniu przez dłużnika wymaganej opłaty. W końcu dane zamieszczone w jednym serwisie, szybko mogą zostać przekopiowane lub przepisane i udostępnione na innej stronie internetowej, w tym na portalach społecznościowych.
Zobacz więcej: Pomysł MF na ściąganie zaległości podatkowych
Problemem we wprowadzeniu przepisów dotyczących prawa do bycia zapomnianym w Internecie okazuje się tempo prac w instytucjach UE. Komisarz Viviane Reding apelowała o ich przyspieszenie, tak by mogły zacząć obowiązywać już w przyszłym roku, tymczasem w toku prac w Parlamencie Europejskim zgłoszono do projektu ponad 3,5 tys. poprawek, a co za tym idzie - proces legislacyjny ulegnie prawdopodobnie wydłużeniu.