W najbliższych miesiącach zamierzamy rozszerzać ofertę walut skandynawskich. W tym momencie w odpowiedzi na oczekiwania klientów wprowadziliśmy koronę norweską, w planach jest także korona szwedzka ‒ zwraca uwagę Marek Paciorkowski, dyrektor ds. rynków finansowych Aforti Exchange – firmy, która poza koroną szwedzką planuje także zaoferować walutę czeską, co wynika ze wzrostu aktywności przedsiębiorstw w państwach ościennych, w Skandynawii i Czechach. Firmy, dokonując transakcji w walucie lokalnej, muszą dostosować swój handel zagraniczny do wymiany takich walut.
Korony norweskie i szwedzkie są w pewnym sensie walutami bezpieczniejszymi od złotówki, bo dotyczą bardziej rozwiniętych gospodarek. Jednakże są tak samo narażone na czynniki zewnętrzne, gdyż gospodarki tych krajów są dużo mniejsze niż gospodarka UE, która mimo to cały czas przeżywa kryzys ‒ uważa Paciorkowski.
Korona norweska została wprowadzona na przełomie listopada i grudnia, a w I kwartale 2015 roku w ofercie firmy znajdą się pozostałe planowane waluty. Aforti Exchange rozważa również posiadanie w swoim portfelu rubla rosyjskiego, realizacja tego planu może się jednak nieco opóźnić ze względu na niestabilną sytuację w Rosji. Dłuższy plan związany z wprowadzeniem rubla wynika z tego, że mieliśmy do czynienia z bardzo silnym osłabieniem tej waluty. Zakładamy, że to było mocno spekulacyjne zachowanie rynku. Już widać pewną stabilizację i najbliższy kwartał pokaże nawet w technicznym aspekcie, jaka jest realna wycena tej waluty ‒ komentuje dyrektor ds. rynków finansowych Aforti Exchange. ‒ Przedsiębiorstwa muszą dostosować swój biznes do tego typu zachowania waluty, dlatego dużo wcześniejsze wejście jest jeszcze po prostu zbyt ryzykowne.
Jak tłumaczy ekspert, zapotrzebowanie na korony norweskie i szwedzkie wynosi łącznie dziesiątki, a nawet setki milionów tych walut. Obecnie małe i średnie przedsiębiorstwa miesięcznie wymieniają wolumeny rzędu nawet do miliona koron. Jego zdaniem potencjał takich walut cały czas rośnie, bo nawet część firm, które wcześniej rozliczały się ze Skandynawią w dolarach, przechodzi na koronę szwedzką czy norweską.
To alternatywa dla handlu z Unią Europejską czy Rosją. Z tego względu obserwujemy, że coraz więcej firm idzie w tym kierunku, tym bardziej że jest to rynek jeszcze nie w pełni spenetrowany przez przedsiębiorstwa ‒ ocenia Marek Paciorkowski. ‒ Stąd też widzimy swoją szansę, bo wiemy, że konkurencja nie ma w swojej ofercie takiej regularnej wymiany w tych walutach, a my oprócz tego jeszcze posiłkujemy się całym działem analiz, który dodatkowo pomaga klientom w podjęciu decyzji o momencie wymiany, który jest kluczowy dla rentowności.
Zdaniem eksperta zmienność na koronach jest bardzo duża ze względu na rozmiar rynku, który jest mniejszy od rynku dolara czy euro, choć w ostatnim czasie wahania te są porównywalne, gdyż w ogólnym ujęciu rynki są niestabilne, a cały kapitał szuka bezpiecznej przystani. Kiedyś trendy były kilkuletnie, w tym momencie czasem w ciągu kilku miesięcy dochodzi do kompletnego przejścia kapitału z euro w kierunku tych bardziej ryzykownych walut, jak złoty czy korony, i po kilku miesiącach znowu wracają do dolara ‒ wyjaśnia Marek Paciorkowski.
Według ubiegłorocznego raportu serwisu strefawalut.pl w latach 2011-2013 w e-kantorach obroty wzrosły z 3,2 mld zł do prawie 20 mld zł. To m.in. pokłosie kilkukrotnie mniejszego spreadu przy wymianie w sieci oraz docenienia przez Polaków wygody i szybkości takich transakcji.