Jest zbiór czynników, który z punktu widzenia obligacji jest fantastycznie sprzyjający. Mamy RPP, która zaraz zacznie cykl obniżek stóp procentowych, mamy po raz pierwszy od wielu lat deflację w lipcu, prawdopodobnie w sierpniu ona się powtórzy. Mamy też zbiór czynników jednorazowych, takich jak sankcje w kontaktach handlowych z Rosją. Mamy pogarszającą się perspektywę PKB, częściowo z powodu czynników jednorazowych, takich jak konflikt z Rosją i embargo – wymienia Błażej Wajszczuk, analityk BNP Paribas.
Hossa na rynku polskich obligacji skarbowych trwa od 2011 r., kiedy ich rentowność wynosiła 5,5-6,2 proc. Jednoroczna korekta nastąpiła w roku 2013, kiedy to Rezerwa Federalna zapowiedziała wycofanie programu skupu aktywów, co doprowadziło do silnego odpływu kapitałów z rynków wschodzących. Tymczasem amerykański FED nadal prowadzi bardzo łagodną politykę monetarną. Fed wciąż trzyma stopy procentowe bardzo nisko. Mamy EBC, który obniżył stopy procentowe i zapowiedział dodruk pieniądza. To są te wszystkie czynniki, które wpływają na to, że obligacje mają za sobą fantastyczny rok – wyjaśnia analityk BNP Paribas.
Błażej Wajszczuk ocenia, że spadek rentowności 10-letnich obligacji polskiego rządu do 3 proc. oznacza, że rynek przewiduje łączną obniżkę stóp procentowych w Polsce o 75 punktów bazowych. RPP skłania się raczej do złagodzenia polityki monetarnej o 50 punktów bazowych. Ponadto EBC nie ma już praktycznie żadnych możliwości pobudzenia inflacji i wzrostu PKB, zaś bardzo dobre dane płynące z amerykańskiej gospodarki sprawiają, że skróceniu ulega perspektywa utrzymania stóp procentowych na poziomie 0-0,25 proc. Wszystkie informacje ze strony monetarnej są nam znane. Właściwie zastanawiamy się po co tutaj grać. Czynnikiem ryzyka jest fakt, że bardzo umacnia się dolar, a był on tą walutą przez którą w czasie, kiedy FED dodrukowywał pieniądze, szły inwestycje. Więc w tej chwili umocniony dolar powoduje, że ta wycena inwestycji w aktywa inne niż dolarowe po prostu się pogarsza. Wydaje się, że ten trend umacniającego się dolara wciąż jest przed nami – uważa Błażej Wajszczuk.
Aktualna wycena obligacji krajów UE jest na bardzo wysokim poziomie, w związku z czym rośnie ryzyko inwestycyjne, jednak – jak podkreśla ekspert BNP Paribas – rynki wyceniały już bardzo mocno złe informacje płynące z gospodarki, a groźba deflacji w strefie euro może szybko minąć, co niewątpliwie spowoduje przecenę długu. Te dezinflacyjne czynniki, o których wszyscy mówią w strefie euro, czyli spadek inflacji do 0,3 proc., to jest trochę zafałszowany obraz, bo jeżeli sobie z tego wyjmiemy ceny energii i żywności, ten wzrost wynosi 0,9 proc. I teraz mamy euro, które straciło 7 proc. w tym roku w stosunku do dolara. Można się spodziewać, że te trend spadających cen żywności za kilka miesięcy zostanie dramatycznie odwrócony, choćby z uwagi na to, że warunki handlowe dla euro będą zupełnie inne. Wtedy nie będziemy mówili o procesach dezinflacyjnych, lecz być może o procesach inflacyjnych – mówi Błażej Wajszczuk.