Giant

Uwaga na oszustów!

Mikro- i małe przedsiębiorstwa stają się celem oszustów, próbujących wyłudzić pieniądze w coraz bardziej wyrafinowany sposób - za pośrednictwem Internetu, telefonu lub... kuriera.

 

Nieproszony kurier

 

Gazeta Wyborcza opisała „podstęp na kuriera”, polegający na tym, że do małej firmy dzwoni osoba, która „przypomina” o „umówionej” wizycie kuriera. Doręczyciel przynosi fakturę oraz regulamin usługi reklamy i pozycjonowania w Google. Ich podpisanie będzie oznaczało zgodę na korzystanie ze słono płatnej „usługi”.

 

Na „podstęp na kuriera” szczególnie narażone są te przedsiębiorstwa, które rzeczywiście zdecydowały się na usługę promocji w Internecie, polegającą np. na wykonaniu i umieszczeniu w specjalnym serwisie wizytówki, ułatwiającej znalezienie firmy w sieci. Wizytówka sama w sobie nie jest niczym złym, problem może pojawić się jednak później, gdy zadzwoni konsultant z innej firmy, konkurencyjnej wobec tej, z której usługi zdecydowaliśmy się skorzystać. Rozmówca oferuje nam możliwość wpłacenia należnych za wizytówkę pieniędzy za pośrednictwem kuriera. Dodatkowym utrudnieniem w zorientowaniu się, że padliśmy ofiarą naciągacza, są podobnie brzmiące nazwy serwisów oferujących identyczne usługi.

 

„Rządowe” rejestry firm

 

Urzędowe pismo wzywające do wpisania nowopowstałego przedsiębiorstwa do obowiązkowego rejestru? To musi być przekręt! Nadawcami pism są firmy, próbujące wymusić wpłacenie pieniędzy na ich konto. W dodatku ich nazwy bardzo często kojarzą się z rzeczywiście funkcjonującymi urzędami, np. Rejestr Działalności Gospodarczych i Firm albo Rejestr Polskich Podmiotów Gospodarczych.

 

Wezwania do zapłaty zazwyczaj zredagowane są w taki sposób, by zawierały jakieś przepisy i nazwy prawdziwych instytucji, a przy tym wprost nie wymuszały zapłaty, np. w formie: "Brak płatności spowoduje trwały brak wpisu przedsiębiorcy...". Celem pisma jest wywołanie wrażenia, że "brak wpisu" spowoduje niedopełnienie ważnego obowiązku.

 

Oświadczenie o nielegalności oprogramowania

 

BSA, czyli Business Software Alliance jest organizacją zrzeszającą komercyjnych producentów zamkniętego oprogramowania komputerowego, działającą w 60 krajach na świecie, w tym także w Polsce.  Cel słuszny - promocja i egzekwowanie zgodnego z prawem korzystania z oprogramowania jej członków - jednak droga do jego osiągnięcia pozostawia wiele do życzenia. Jak podaje Dziennik internautów, organizacja ta wysyła do przedsiębiorstw pismo z wezwaniem do odesłania „oświadczenia o legalności oprogramowania” – oczywiście z dokładnymi danymi firmy. BSA nie posiada w Polsce żadnej formy prawnej, toteż nikt nie ma obowiązku (a wręcz nie powinien) stosować się do jej nakazów, których celem jest przede wszystkim wywołanie strachu wśród przedsiębiorców, rzeczywiście posiadających nielegalne programy. Manipulacji mogą jednak ulec też firmy niemające nic wspólnego z paserstwem.

 

Pobieraczki

 

W dalszym ciągu w Internecie funkcjonują tzw. serwisy pobieraczkowe, oferujące pozornie darmową usługę, np. wpisanie do internetowego katalogu firm. W rzeczywistości jednak, akceptacja obowiązującego w nich regulaminu oznacza zgodę na bardzo niekorzystne (czyt. drogie) warunki. Serwis di.com.pl opisywał jakiś czas temu dwa, funkcjonujące w ten sposób katalogi firm – Elov.pl oraz jego nowszą wersję – eElov.pl. Serwis prowadzony przez firmę PHU Domiś Paweł Zajączkowski, podobnie jak inne strony bazujące na niedopatrzeniu internautów, posiada koszmarnie spisany regulamin w formie ściany tekstu, niepodzielonego na akapity, który w jakimś miejscu zawiera kluczowe sformułowanie. Przytacza je Dziennik internautów: "Założenie konta oraz dodanie wizytówki Firmy jest równoznaczne z podpisaniem umowy na świadczenie usług przez katalog firm eElov.pl". Regulamin ostrzega także przed zwiększeniem kosztów dla firm, które będą unikały płatności.

 

W jaki sposób przedsiębiorstwa najczęściej padają ofiarą takich serwisów? Wystarczy, że pracownik – niezależnie od tego, czy jest uprawniony do zawierania umów w imieniu firmy, czy nie - wpisze ją do katalogu. Okazuje się, że w takich wypadkach sądy mogą stawać po stronie serwisu pobieraczkowego uznając, że pracodawca musi odpowiedzieć za działania pracownika.

 

Zobacz także: Cyberataki groźne głównie dla firm

 

Podstępne usługi pobieraczkowe tworzy także przedsiębiorca Krzysztof Habiak. Dziennik internautów wielokrotnie opisał tworzone przez niego serwisy, najczęściej promujące się poprzez spam, które bazują na nieostrożności internautów, np. kbiz.plDe Lege Artis czy Alerty24.pl. Ostatni z wymienionych, reklamujący się jako  "Ekskluzywny internetowy serwis dla przedsiębiorców" umożliwia dostęp do zamieszczanych w nim artykułów po uprzedniej rejestracji, wymagającej m.in. podania NIP-u firmy. Miesięczny abonament za korzystanie z dostępu może kosztować nawet kilka tysięcy złotych!

 

Niektóre z opisanych zjawisk pojawiły się na rynku co najmniej kilka lat temu, ale jeśli zanikają, to tylko po to, by odrodzić się w jeszcze bardziej wyrafinowanej formie, by ponownie zbierać żniwo wśród mikro- i małych firm. Pamiętając o tym, każdy przedsiębiorca powinien dwa razy zastanowić się, zanim wyrazi na coś zgodę – niezależnie czy za pośrednictwem Internetu, telefonu czy kuriera. Nie zaszkodzi także ostrzec pracowników.


0.0
Tagi: Wirusy
Dodaj nowy komentarz
Komentarze 1
ziom :
Lipa oszustwo kupa
19 maja 2015 10:25